poniedziałek, 5 listopada 2012

Wpis łaziebno-toaletowy

Po pierwsze- bo mogę :D Mój blog i mi wolno.
Po drugie- bo siedzę właśnie w łazience i usiłuję negocjować z moim przewodem pokarmowym, więc z nudów w poszukiwaniu natchnienia rozglądam się i widzę właśnie …
Po pierwsze – może czego nie widzę… Nie widzę wanny. Ani kabiny prysznicowej. Za to widzę kran i prysznic, zamocowane na ścianie, kratkę z odpływem na podłodze, co pozwala na branie prysznica 3 w 1 – siedząc na toalecie porannej mogę myć zęby i spłukiwać szampon z głowy, jednocześnie siusiając i przy odrobinie szczęścia jeszcze ściany umyję. Serio. (stąd mój zachwyt na widok prościutkiej, ale zawsze zagrodzonej kabinki u Koko)
Dlatego półka na papier toaletowy jest zamykana …. W ogóle papier toaletowy jest tu w formie chusteczek. Bardzo rozsądnie, biorąc pod uwagę jak wiele się go zużywa (słynna mądrość ludowa głosi, iż niezależnie od grubości papieru, ilości jego warstw itp, i tak się go poskłada… ).No, to tu jest wielka chusta 30×30, grubości pajęczyny, z której można całe origami uskładać przed zastosowaniem…

teraz bardzo ważna rzecz dla każdego, kto chce jechać na wschód. O ile kucane kibelki nie są aż taką sensacją, jakoś się je ogarnia (podróże do Rosji, na Ukrainę, do Bułgarii, Włoch, Francji, Chorwacji itp)  to…
UWAGA! JEŻELI SPOŻYWASZ WŁASNIE ŚNIADANIE - POCZEKAJ AŻ SKOŃCZYSZ
Zilustruję to tabelką, pokazującą wielowarstwowość różnic kulturowych
PolskaTajwan (ale także: Chiny, Korea, Wietnam, Kambodża, Laos, Burma, Butan, Indie, Tajlandia i inne. Należy pamiętać,że Tajwan jest cywilizowanym krajem, wychodzącym nawet ponad zalecenia WHO – więc można oczekiwać tylko różnicy kulturowej, natomiast inne kraje mogą gwarantować hardkor w pełnym tego słowa znaczeniu)

1. Popycham drzwi
Nie ma co popychać, zamiast drzwi wisi morelowa lub błękitna firana, tak do wysokości metr dwadzieścia nad podłogą. Kolor firany nie jest powiązany z płcią petentów siusialni, więc w męskiej też będzie wisiała różowa

2. Wchodzę
Też wchodzę, ale trwożliwie się upewniam, czy aby na pewno trafiłam w miejsce odpowiednie dla swojej hmm… końcówki – w damskich toaletach też czasem można znaleźć stojący na honorowym miejscu pisuar

3. Czasem zatykam nos
Zatykanie nosa może odbyć się wcześniej, albowiem zdarza się lokalizować publiczną toaletę po zapachu, ubijającym wszelkie formy życia w promieniu 20m.
Toalety wspólne w tańszych mieszkaniach – czyli jedna na piętrze też śmierdzą. Czasem już w windzie na parterze czujesz tą z XVI piętra.
I wszystkie poniższe też…

4. Omiatam wzrokiem kolejkę









4A. Wchodzę do pierwszej wolnej toalety
Omiatam wzrokiem większą kolejkę, tak ze 20 osób karnie stojących w rządku. I na pewniaka kieruję się do drzwi z napisem „Western Toilet”, tam na 90% będzie wolne, choć Chinek w kibelku multum.
Dlaczego? No cóż, toalety w stylu zachodnim uważane są za brudne, rozsiewające zarazy i w ogóle – bo trzeba na nich usiąść. O załatwianiu potrzeb na narciarza nie słyszeli, zresztą nie potrafią*
Tutejsze kolejki funkcjonują inaczej niż w Polsce. Tu nie stoi się do siusiania ogólnie, tylko do konkretnego siusiania w tej właśnie konkretnej toalecie. Warto zapamiętać, żeby uniknąć dreptania i przebierania nogami, gdy tuż obok można sobie ulżyć


5. Wybieram toaletę i wchodzę, zatrzaskując drzwi!!!
Taaak, należy zamknąć za sobą drzwi!!! Na haczyk. A w wypadku zepsutego haczyka – kucnąć i zaprzeć drzwi czymkolwiek. Dla wyćwiczonych polecam kucanie na jednej nodze a drugą blokowanie dostępu dla fanów.
O ile w Kaohsiungu ludzie są oswojeni z białasami i nie-żółty nie budzi sensacji, tak w Chinach za kanałem, u towarzysza Mao, szczególnie na wsi/prowincji (czyli poniżej 2-3 mln mieszkańców, a im dalej od wybrzeża i międzynarodowych metropolii tudzież inwestycji – tym weselej) blada twarz budzi olbrzymie emocje… Jak opowiada kolega
* tamtejsze toalety to koedukacyjne dziury w ziemi, bez drzwi i przepierzeń
* wszyscy dokonujący czynności wiadomych w tym miejscu na widok białego przerywają je i rzucają się do witania, lub witają się nie przerywając
* właściciel przybytku lub goście głośno oznajmiają wszystkim dookoła, że tutaj właśnie defekuje cudzoziemiec
* w związku z tym każdy kto żyw rzuca swoją robotę i leci zobaczyć białasa. W szczególności zaś dzieci będą się starały sprawdzić, czy zgodnie z miejską legendą białas ma niebieskie półdupki, czy też nie…
*odbywam zatem zwyczajową konwersację i wreszcie mogę przystąpić do rzeczy


6. Rozwieszam swój dobytek na haczykach w celu ułatwienia sobie sprawy
Rozglądam się dookoła w poszukiwaniu haczyków do zawieszenia plecaka, parasolki, torebki i bluzki (noszę taki powiewny chałat do kolan, w kolorze białym, który chroni mnie przed nadmiarem słońca, niekorzystnym wpływem klimatyzacji, oskarżeniami o gwałcenie moralności i zakłócanie porządku publicznego za pomocą obnażonych ramion) i mamrocząc słowa powszechnie uznawane za obelżywe -haczyka nie znajduję. Więc bety moje upycham w zgrabny stosik i układam na półce mieszczącej spłuczkę, albo trzymam pod pachą w sposób z lekka zakłócający harmonię i ćwiczący umiejętności utrzymania równowagi.
Na podłodze nie polecam kłaść niczego…


7. Zadzieram kiecę/zdejmuję spodnie i bieliznę oraz zawisam nad kibelkiem w postawie narciarskiej
Tu jest weselej. W kibelku zachodnim – no nie wymyślę nic odkrywczego, ale w chińskim…
Po pierwsze kucam. Chinki w zachodnich kibelkach też kucają – na deskach klozetowych… Serio. A mnie zastanawiało chwilę – czemu te deski w "zachodnich" kabinach w tajwańskich kibelkach- takie ubłocone…
Po drugie - Chinki czasem podwijają długie kiecki, czasem nie, generalnie ich nie rozpinają, nie luzują itp.
Po trzecie – w Chinach istnieją matki z dziurką. Takie jak u nas w porno-szopach, full wypas wyuzdana dziwkarska bielizna z dziurą w kroku – tutaj spotykana jest w standardzie barchanowym w kwiatuszki albo kropeczki, i umożliwia siusianie (co do grubszej potrzeby nie jestem pewna) bez jej zdejmowania.
Po czwarte – znalazłam ciekawy art o tym co robią Chińczycy w naszych toaletach, a my w chińskich… Streszczając -w żadnej, ani europejskiej, ani chińskiej toalecie nie trzeba do załatwienia potrzeby rozbierać się od pasa w dół, ze zdejmowaniem butów łącznie. Ale takie przypadki się zdarzają :D

8. Wreszcie przechodzę do rzeczy, nie ma się nad czym rozwodzić
Zanim przejdę do rzeczy – na poziomie wzroku mam na przykład apel w kilku językach -”Droga Użytkowniczko, z szacunku dla ciężkiej pracy pań sprzątających, upewnij się proszę, że dobrze wycelowałaś”. Więc się upewniam, ale stan podłogi dookoła udowadnia mi – że chińskie dziewczynki snajperami nie będą…
Na początku można mieć pewne problemy z ogarnięciem siły strumienia i jego kierunku, z tendencją do odbicia w bok. W tym przypadku można sobie ochlapać buty i stopy, więc zalecane są plastikowe klapki i posiadanie mokrych chusteczek, aby zatrzeć ślady własnej niekompetencji. Nota bene warto posiadać też i suche chusteczki, bo z papierem w toaletach jak w Polsce – czasem jest, często ni mo…
Co do grubszej potrzeby – ponoć toaleta kucana jest najzdrowszą i najszybszą. Fakt, czytać czy klepać na laptopie w takiej trudno, choć nie wątpię, że się da.


9. Podcieram… wiadomo co i papierek grzecznie wrzucam do kibelka






9A. Spłukuję





9B. Wychodzę, myję rączki i opuszczam kibelek
Papierek ląduje w koszu. Kosz zaś znajduje się na poziomie oczu, tuż koło nosa – i rzadko jest zamykany. Nie praktykuje się spłukiwania papieru w kibelku, a narażam rury na zapchanie notorycznie. Poprostu papierki z różnokolorowymi śladami użytkowania brzydzą mnie niepomiernie. I zwłaszcza w swoim domowym kibelku kosza nie używam. A jak dotąd, na cały pobyt na Tajwanie, rura zapchała się nam raz… (aaach, te wspomnienia :D)
UWAGA! Jeżeli chodzi o spłuczki na Tajwanie, część jest taka jak u nas – stare, wysoko umocowane z łańcuszkiem, lub montowane za kibelkiem, ewentualnie schowane w ścianie. Część jest taka jak w japońskich mangach – uruchamiana nogą – zwłaszcza w kibelku tradycyjnym. Jakie by nie były – nie wszyscy Tajwańczycy umieją/lubią z nich korzystać, może ze względu na oszczędność wody. czasem można więc dobitnie zobaczyć, ilu takich ekologów zostawiło swój ślad… (gulp)
Tutaj mogę rączki umyć w ciepłej wodzie, a dodatkowo się napić – przy wyjściu jest jeszcze fontanna z wodą, taka jak na amerykańskich filmach…
* winien jest specyficzny sposób kucania. My kucamy na palcach, oni na płaskich, pełnych stopach. Umiem to zrobić, ale nie czuję się pewnie, zawsze mam wrażenie że mnie własne pośladki przeważą i walnę kozła w tył.

Z kolei dla Azjaty moje kucanie to jakaś dziwna akrobatyka. No, ale ja mam w miarę całe biodra, a oni nogi koślawe od kołyski – po prostu nikt im nie wytłumaczył, albo nie przyswoili powiązania kucania na całych stopach z kontuzjami układu ruchowego, wyłamanymi biodrami, przesunięciem miednicy, wykoślawionymi kolanami i kostkami… I chodzą takie krzywonogie pokraki w miniówkach…
Co ciekawe (albo obrzydliwe) – Chińczycy na kontynencie, zwłaszcza ci z warstw uboższych, większym granatem od pługa odrywani, maja naprawdę paskudne nawyki. Po pierwsze smarkania i charkania oraz plucia publicznego, po drugie biegania cały dzień w piżamach (przed IO w Pekinie rząd wydał nawet dekret zabraniający powyższych czynności), a po trzecie – dzieci nie mają tu pampersów ani pieluch, mają za to spodnie rozcięte na zadkach i w razie potrzeby szybko się z nią uwiną i wracają do pracy/zabawy.
To tyle w temacie toaletowym. Zdjęcia dołączę niebawem. A teraz idę do szkoły…

5 komentarzy:

  1. ~AD
    5 Listopad 2012 21:18
    Wpis mocno kontrowersyjny – w każdym razie szacun za tak dokładne porównanie.
    zawsze wydawało mi się że tylko w naszym kraju w toaletach publicznych panuje syf, żadne to pocieszenie ale na Tajwanie mają w kiblach niezły „MATRIX” szczególnie z koszami na zużyty papier. Wspólne toalety w blokach – koszmar! Zarówno nie do ogarnięcia wyobraźnią ani w naszym wykonaniu, ani w ich.
    Prośba w stylu „…upewnij się proszę, że dobrze wycelowałaś” – rozjeb!!! Tajwanki chyba nagminnie stosują kulki gejszy – to by wiele tłumaczyło? Prawda Madziu?! :D
    Próbowałam też sobie z wizualizować Twoją poranną toaletę 3 w 1 – ale mycie zębów z jednoczesnym myciem głowy i (sorry za zwrot) – sraniem. Nie mieści mi się w głowie. A nawet jeśli jest to wykonalne to obawiałabym się czy szczoteczka jest aby na pewno wykorzystywana tylko do zębów :D
    PS. Dzięki za ostrzeżenie – faktycznie ten wpis nie nadawał się do czytania przy porannej kawie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Majia
    6 Listopad 2012 05:37
    Agu, ujmę to tak – nie w każdym sraczyku rozpościera się armageddon. Są takie czyste, błyszczące, pachnące. Ba! Pewnikiem są i takie japońskie, z podgrzewaną dechą i strumieniem sperlonej wody mineralnej celującej prosto w d… w celu ekologicznego oczyszczenia, które mają więcej programów niż twoja mikrofala i najnowszy model pilota od TV razem wzięte. A kosze na papierek na 100% znajdują się też w ruskich i ruskopodobnych toaletach publicznych i hotelowych, z uwagi na niedrożny i przestarzały system kanalizacyjny… Oni mają na to wyjebane, przywykli, to tylko u cywilizowanych przybyszów z zachodu wywołuje szybki zwrot obiadu na dwa fronty… I szczerze mówiąc, chyba miejscowi też przywykli do woni amoniaku unoszącej się zarówno wokół dzieci (pieluchy typu pampers są tu jakoś maławe i mam wrażenie, że zawartość zwłaszcza płynna notorycznie się ulewa – ale może to standard wszędzie, tylko ja mam małą styczność z bobasami), jak i dorosłych (oj, czasem że tak powiem jebie szczochem na potęgę, i to od nawet ładnych i ślicznie wypacykowanych dziewcząt)…
    Co do kulek gejszy, one nie wpływają negatywnie na celność, rzekłabym iż są w stanie nieco ją poprawić poprzez wzmocnienie kondycji mięśni zwieracza pęcherza moczowego. Natomiast wiem, że mogą utrudniać siusianie – analogicznie do męskiej erekcji (panowie mają utrudnione życie, ale sufitu nie chlapią…).
    Zrobię foto w bibliotece :D – centralnie na poziomie oczu, nawet z obrazkiem chyba jest to ogłoszenie
    Co do mycia trzy w jednym, jestem rasowym leniem i koszmarnym spiochem, a szczoteczka do zębów do takiego porannego prysznica powinna być elektryczna…
    Załączę może foto poglądowe, OK? Tylko muszę znaleźć ofiarę co mi je trzaśnie :DBędzie hot topic do plotek o kolejnych dziwactwach białasów… :D
    AAAAAA ZAPOMNIAŁAM DODAĆ!!!! Najczęsciej kibelek tradycyjny jest umieszczany na podeście, więc włażąc zamyślonym, ryzykujesz potknięcie o ów podest i zaje…e głową o ścianę. Dlatego kosz z papierkami umieszczony jest zaraz przy drzwiach…

    OdpowiedzUsuń
  3. kurczę, nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że kucamy na palcach, dopiero teraz jak o tym myślę to "o, faktycznie".
    A w sumie jak to się stało, że załapałaś się na kibelek europejski? Czy w akademikach takie są, czy ogólnie w mieszkaniach takie są częściej spotykane niż w miejscach publicznych?
    W Szkocji też nie sikają na Małysza - "bo nie wygodnie, a poza tym badania wykazały że przeciętny blat kuchenny ma więcej bakterii niż deska klozetowa". Erm, no mój blat na pewno nie, a nawet jeśli to nie są to bakterie fekalne, ale oni tu w ogóle mają krzywe fazy z bakteriami i teraz np prowadzona jest kampania pt. "nie myj surowego kurczaka! Rozpryskujesz bakterie, które mogą spowodować śmiertelną chorobę XYZ!" (wychodzi na to, że nasze polskie mamy nas nie kochają, bo moja zawsze myła każde mięso przed ugotowaniem :P). No i wracając do toalet - nikt nie małyszuje, wszyscy siadają, jak toaleta wygląda kiepsko to wyściełają papierkiem. Mi by się nie chciało na zwykłe siku wyściełać, im się nie chce małyszować :D

    OdpowiedzUsuń
  4. W domach "nowszych" są już głównie zachodnie kibleki. W szkołach,. urzędach i innych miejscach publicznych - mix 20 kucanych i 2 siadane. Kucane są tańsze w monatzu i zakupie, więc oszczędny Chińczyk zawsze przyoszczędzi parę groszy...
    A że Matka Sun, od której wynajmuję mieszkanie - jest jak na tajwańskie standardy nowoczesna i bywała, to wszystkie mieszkania w jej posiadaniu mają takie zachodnie, siadane. A prysznic ma taką belkę, która zabezpiecza wodę od nadmiernego rozlewania się po podłodze. Na instytucję zasłonkiprzysznicowej Matka Sun jeszcze nie wpadła, więc i tak bryzgam solidnie po reszcie łazienki. Zresztą w panującej tu wilgotności i temperaturze - szybko by ta zasłonka zmieniła się w plantację penicyliny.

    W akademiku dla lokalsów mają zwykłe kucane, z których unoszą się wonie - bo choć kiblek jest jeden na pokój, to nało która Tajwanka jest nauczona sprzątać cokolwiek, a zwłaszcza dzieloną toaletę. Z kolei akademik w którym mieszkałam był "Zachodni", dla obcokrajówców z Ameryki/Europy więc musiał mieć coś, co by w chińskim mniemaniu rekompensowało kilkakrotnie wyższy czynsz ( w porównaniu do tego "niezachodniego")

    No dobra, dobra, mam nie myć mięsa które walało się niewiadomo gdzie, macało je setki pakistańskich/arabskich/ itp brudnych łap (co oni mają, że muszą wszytsko w sklepie obmacać, zwłaszcza jedzenie) - i sama zeżreć te bakterie? to ja dziękuję, spuszczę je w kanał, może jakiś niemiły sąsiad :D

    BTW, kurczaka nie wolno, a co z innym mięsem?

    Na koniec jeszcze jedno..... Jeeeezu... Gulp.. Siadanie na publicznej toalecie. Niezłe forfitery.

    OdpowiedzUsuń
  5. ogólnie białe mięso ma jakieś tam gorsze bakterie, dlatego np. wołowinę i dziczyznę można podawać nieco krwistą, a kurczak/indyk musi być dobrze dogotowany/dopieczony. A z tym myciem to ja nie wiem, o kurczaku krzyczą żeby nie myć, a o innym mięsie nic nie mówią, to chyba w ich mniemaniu obojętnie. Ja tam każde mięso myję, a to halo z chorobą to moim zdaniem wynika z tego, że łosie nie myją rąk po przygotowaniu surowego kurczaka i tyle xD ale tutaj jest w ogóle śmiesznie, warzywa też mało kto myje, a ogórka wpieprzają ze skórką (niemytą) i patrzą na mnie jak na wariata że się krzywię - a rok temu huczało przecież w wiadomościach że ludzie się potruli pestycydami z ogórków. I pracując przy surowym mięsie nie noszą rękawiczek (takie są przepisy tutejszego sanepidu, że nie trzeba) - "no bo i tak się ugotuje, to bakterie zginą". I pracując przy jakiejkolwiek żywności można nosić obrączkę, byle gładką, na co mój chłop, z zawodu cukiernik-piekarz z polskimi wymaganiami sanepidu zaznajomiony mówi, że w Polsce nie wolno, bo pod obrączką się syf zbiera. Ale widzisz, co kraj to obyczaj :D chociaż w życiu bym nie pomyślała, że w Europejskim kraju spotkam tyle różnic...

    tak, mnie też przeraża siadanie na publicznych kiblach, żeby nie wiem jak czyste i pachnące były. Ale ja to w ogóle mam skrzywienie na punkcie toaletowym i nawet u znajomych nie usiądę, siadam w sumie tylko w domu rodzinnym i moim szkockim domu. Ale na starość będę miała uda wyćwiczone 8)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...