wtorek, 23 października 2012

Słit focie! Pozowanie po tajwańsko-azjatycku

W zeszłym roku po nawale fotek jakie wysyłałam mailem z tego nad wyraz interesującego kraju, jak echo padło ze wszystkich stron – o co chodzi z tymi palcami V? Palce ułożone w V-ke miało bowiem 90% osób tłoczących się przed obiektywem… 
I nie ma to żadnego związku z wygrywaniem, ze znakiem pokoju, czy słynnym gestem mającym upamiętnić pewnego nie mniej słynnego elektryka pochodzącego z Polski… Po prostu -tak jest fotogenicznie, może to być też uśmiech i wyraz radości ze faktu pozowania… Nie wiem, po prostu, tak każe tradycja i Mistrz Konfucjusz pewnie też (by kazał, gdyby w jego czasach pstrykano zdjęcia wszystkim i wszystkiemu a potem hurtem wrzucano na fejsa…)
Szukając jakiegoś kulturowo- socjologicznego wyjaśnienia tego fenomenu (tak, lubię z miną znaffcy wszechrzeczy który zgłębił tajniki wszystkiego szpanować wiedzą, a czasem wciskać ordynarny kit niekumającym słuchaczom… Staram się pracować nad swoim charakterem ale nie zawsze się udaje) znalazłam artykulik, mówiąc o azjatyckim standardzie 28 (a nawet 90) typowych póz przybieranych do zdjęć. To o 27/89 więcej niż azjatyckich pozycji do seksu!!!
Otwiera go V-ka, oczywiście. V-ke mozna mieć w okolicy policzka, w okolicy brzucha, a podwójną Vką przymaskować zbyt pulchne policzki albo trądzik tamże. I bedzie klimatycznie i kawaii…
Wariację V-ki czyli „króliczek”, V-ka ze zgiętymi paluchami spotkałam raz i nie wiem czy to był jakiś gwałt na tradycji, czy omyłka czy jełopa nie wiedziała co z paluchami zrobić..
A teraz trochę historii, i jak to z większością azjatyckich wynalazków i zwyczajów – Vka pochodzi od białego człowieka… konkretnie od łyżwiarki Janet Lynn, która podczas pokazu na Igrzyskach Olimpijskich w Sapporo w 1972 upadła, a do fotoreporterów pokazała (zamiast najbardziej prawdopodobnego dziś fakersa) znaczek V (victory) i piękny promienny uśmiech… Japończykom spodobała się oznaka silnego ducha i walki do końca mimo przeciwności, więc masowo zaczęli kopiować pozę Amerykanki… Obecnie 99 na 100 zapytanych młodych ludzi V-kujących do zdjęcia nie będzie już wiedziała co, po co, na co, dlaczego i skąd…
Miejsce 2 Chomiczek (wrrrrrrrrrrrrrr grrrrrrrrrrrrr !!!!!)
Cytat ze skośnookiego bloga Walerianki
Żadna szanująca się Azjatka nie może przejść przez życie, nie robiąc sobie zdjęcia z nadmuchanymi policzkami (Boże, jak to brzmi!). Zresztą i niejeden Azjata nie poczuje w życiu pełni bez takiego zdjęcia w albumie. Jak to zrobić? Po prostu zamknąć usta i wpuścić nieco powietrza z płuc do jamy ustnej. Nie uśmiechać się, bo powietrze uleci i będzie się wyglądać jak ćwierćinteligent!
Koniec cytatu. Efekt – ja kiedy widzę chomiczka i jego wersje rozwojowe wcale nie uważam żeby był kawaii, cute, ke ai (可愛), adorable, uroczy i jeszcze w jakim celu te kretynki sobie robią taką krzywdę… Ja widząc te oczka wybałuszone, te polisie naburmuszone, te usteczka w ciup wywinięte, mam ochotę wziąć w swe ręce karzący młot sprawiedliwości i tłuc nim po facjacie póki nie zmieni się w krwawą miazgę, lub model/modelka nie nabierze nieco rozumu i nie przestanie wyglądać jak rozkapryszony dwulatek proszący się o przetrzepanie pampersa… Niestety, u dziecka jeszcze jest to zdzierżalne (aczkolwiek z trudem i swędzącymi rękoma), to widok starszych osób z taką pseudosłodziaszną mimiką naprawdę podnosi mi ciśnienie i wywołuje marzenie o zesłaniu „chomiczków” a zwłaszcza „chomiczek” do krainy filmów dla dorosłych, do sekcji w której aktorzy biegają w lateksowych kostiumach, w maskach z suwakiem w miejscu ust, a nader często powietrze przecina świst pejcza… Ou yeeee…
Dlaczego „chomiczek” jest taki popularny? Azjaci kochają małe wąskie bródki, takie w szpic. Jak takiej nie masz, nadmuchaj policzki, twoja kwadratowa szczena bedzie wydawała się mniejsza – tak zapewne pisze w tutejszym Bravo Girl…
3. Kotek, fachowo określany jako nyang nyang
czyli miau!miau! w języku obcym azjatyckim. Polski Mruczek z tutejszym Mikanem się nie dogada bez tłumacza, ale przejęcie słodko-uroczo-mdlącego stylu kotka ze Szreka odbyło się piorunem. Mutacja „chomiczka” mi działa na nerwy na równi z nadmuchanym gryzoniem…
4. Łezki – kolejna odsłona chomiczka
Mająca za zadanie przerobienie osoby pozującej na modłę uroczo rozkapryszonego bobasa z pulchną buzią i odętymi usteczkami. Do tego duże oczka i paluszki przyłożone mniej lub bardziej poziomo do policzków, imitujące płynące z oczu strugi szczerze zasmuconych łez. Reakcja moja – jak wyżej, plus kop w tylną część ciała w celu wysłania takowej osoby w stratosferę, gdzie będzie mogła popłakać i ogólnie pomyśleć nad swoim postępowaniem… Nota bene bardzo popularna poza, niestety, ma nadawać (bez większych jednak sukcesów) wygląd sweet cute kawaii nawet największej krowie z najtempiejszym ryłem…. eeeech ( o kanonie piękna i kawaii tutaj będzie niebawem…)
5. Okejka
Ponoć w niektórych krajach Azji takie kóleczko oznacza pieniądze… Cóż, kolejny argument na poparcie tezy że kobiety to materialistki…
6. Salut
Żeby chociaż wykonany w minimalnie poprawny sposób, w okolicznościach predestynujących do salutowania…
7. Różki
Nie powiem. NIC. Ale u nas dorabianiem różków(na zdjęciach) zajmuje się zazwyczaj nieopodal stojący kolega/koleżanka, a tu mamy kraj -zrób to sam :D ?/jak jest z dorabianiem regularnych rogów – nie mam pojęcia… pewnie w ogóle nie znają pojęcia „rogacz” albo „jeleń”
Inne wariacje to :pokazywanie paluchami ( ciekawe kiedy włączą hajhitla w zakres obowiązkowych wygibasów do-zdjęciowych), strzelanie z pistoleta, robienie tzw V-line na twarzy (dwie dłonie złożone w V obejmujące buzię, robiące iluzję szczupłego liczka poprzez zasłonięcie nadmiaru objętości i rozciągłości).
A najgorsze jest to, że nawet nie można takiego walnąć prosto w nochal… bo nawet to na zdjęciach opatentowali :(
A któregoś dnia ładnie się wystroję w tutejsze słodkie ciuszki, machnę sę słodziaszny makijaż z 10 warstw, taki lokalny a następnie dam się sfotografować we wszystkich sugerowanych przez wujka googla azjatyckich pozach. Aha, zanim zrobię powyższe, zdrowo się uchleję :D … I któregoś dnia, poranka lub wieczora w świat trafi moja wersja 50 azjatyckich propozycji pozowania

Chyba nawet mam kandydaturę fotografika, który mi tą sesję zrobi :D  A znając możliwości i brak litości dla świata – efekty będą :D

3 komentarze:

  1. Bardzo fajny tekst, który utwierdził mnie w przekonaniu, że ci Azjaci, to jacyś inni są... ;-)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~AD
      23 Październik 2012 16:16
      Czekam na tą serię zdjęć.
      Zarządzam zrzutę na odpowiednią ilość alkoholu oraz opłacenie fotografa – również z odpowiednim zapleczem alkoholu – na trzeźwo tego zapewne nie ogarnie :P
      Pieniądze proszę kierować na nr konta: 82 2004………3762 :D

      Usuń
    2. Majia
      23 Październik 2012 16:24
      Na trzeźwo NIKT tego nie ogarnie :D zacznij próbować takie pozowanie w domu to Tomek Cię szybko wyśle do lekarza od główki albo zacznie dzwonić po egzorcystę :D
      Swoją drogą Azjaci będą zachwyceni… Blodnynka z niebieskimi oczami i wielkim … sercem robiąca mine kotka i chomiczka… :D od razu zbiórka będzie miała lepsze efekty

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...