niedziela, 21 października 2012

Szkolne urodziny -文藻生日快樂

Co roku w październiku Wendzarnia obchodzi urodziny, a z tej okazji organizowany jest pikniko-kiermasz, połączony ze zbiórką pieniędzy na cele dobroczynne. 
O zeszłorocznych obchodach pisałam tu, dziś zaś wbiłam się w tą samą słynną zieloną sukienkę (tak dokładnie tą samą co na 70% zeszłorocznych zdjęć :D ) i podreptałam na rozrywki.
Moi koledzy i koleżanki z klasy zaprosili mnie na swoje narodowe „szoł z tańcami” więc poszłam… i się z lekka zdziwiłam. Spodziewałam się gejsz i tańca z wachlarzami a tymczasem – był Naruto, Sailor Moon i OnePiece i w miare rytmiczne machanie rączkami z obrotami. Nie można mieć wszystkiego, ważne że nie śpiewali (niestety, śpiewać każdy może ale nie każdy powinien, zwłaszcza do mikrofonu…)
Trójeczka w środku to moi classmates :D
Był pokaz gry na indonezyjskich instrumentach ludowych, wyglądających jak nieco jak suszarka do prania, a dźwiękiem przypominających fletnie pana i harfę w jednym.
Był Francuz udający gejszę i grający na trzystrunowej gitarce, odziany w kimono i sandały z Decathlona. Wyglądał tak sobie, ale głos miał niski i przyjemny do mruczenia czegokolwiek po japońsku.
Były śliczne dziewczynki z Indonezji, wykonujące taniec narodowy z talerzami. Nie wiem jak im się udało ich nie potrzaskać, zwłaszcza, że nie były nijak przyklejone… W sumie jest to i u nas taniec narodowy, tylko zamiast takiego sexy stroju a’la pomocnica św Mikołaja, nasze kobiety ganiają po kuchni w fartuchach.
Wszytsko zaś przebił Taj, doktorant Biotechnologii i Żywienia, który odziany w narodowe szatki odtańczył „Zaloty Pawia”. I szczerze mówiąc, jako zalotny paw był idealny – ruchy miał zaiste pełne gracji i feromonów trzaskających w powietrzu, z oczu wykrzesywał takie kurwiki, jakich u Azjaty jeszcze nie widziałam ( a i w Polsce z rzadka), i gdy tak zachęcająco- podrywowo uśmiechał się do żeńskiej publiczności – widać było, że każda ona chce być jego kurką :D Niestety, bez piórek ocena poleciała znacząco w dół. Po pierwsze dlatego, że mogłam na niego swobodnie spojrzeć z góry bo wzrostu miał całe tajskie 165… Po drugie, prawie ukończony doktorat nie ukończył mu trądziku młodzieńczego (częsta przypadłość Azjatów), więc niestety, opryszczony był jak polski czternastolatek… Ale za to, w przeciwieństwie do reszty – kontaktowy i śmiały :D
Ale i tak był zajebisty :D Zwłaszcza że naprawdę fajnie i płynnie nawija po angielsku :DW tym roku postanowiłam sobie odpuścić stoiska z ciężkozjadalnym żarełkiem, balonami, piciami i innymi. Co ciekawe, zostałam spostrzeżona przez Konsti (która w zeszłym roku opiekowała się nami jako studentami z wymiany), WYŚCISKANA!!! I WYCAŁOWANA!!!… Ominął mnie też (bo już studentem z wymiany nie jestem) obowiązek przedstawienia czegoś tam – natomiast spora część moich szkolnych znajomych została zmuszona do publicznego upokorzenia się na gruncie muzycznym (jak ujęła to Węgierko- Niemka Alex – let’s not talk about it, OK?) i zaśpiewania (khem khem) jakiegoś szlagieru ku uciesze Azjatów… Alex z zazdrością spoglądała na mnie, siedzącą sobie i robiącą zdjęcia (obiecałam jej tylko, że nie uwiecznię i nie upublicznię tego widowiska jakie z siebie musiała zrobić)
Dzień niestety zakończył się nieco boleśnie – zapomniałam przed wyjściem posmarować się kremem z filtrem, i teraz (a jest wczesne popołudnie) poparzone nogi i plecki pieką mnie intensywnie, a o okładzie z kefiru mogę tylko pomarzyć…Share on face

1 komentarz:

  1. ~AD
    23 Październik 2012 21:33
    Przyznam że Tajwańczycy są nieźle pojechani na punkcie świętowania. Każda okazja jest dla nich dobra żeby się poprzebierać, pośpiewać i potańczyć. Jak dla mnie są bez obciachowi. A kolega PAW rzeczywiście niczego sobie – Ty to jesteś wybredna. A nawet jeśli byś nie była z Twoich opisów już wiem że i tak nic by z tego nie wyszło – brakuje im jaj. Albo są nad-wyraz cnotliwi :D Co już nie wiem czy jest zaletą czy wadą.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...