poniedziałek, 5 maja 2014

Konkurs rozwiązany - sekret kaczuszki wychodzi na jaw

Dziękuję wszystkim wysilającym mózgowia podczas długiego weekendu i w ogóle ( a zwłaszcza w ogóle).
Nie powiem, troszkę mi było przykro, że na onecie nikt się nie skusił na zgadywanki, no ale cóż, taki lajf, życie to nie bajka i nie pogłaszcze po jajkach (wielkanocnych), a na rzeszę czytelników walczących w kisielu o gadżet od blogerki trzeba sobie zasłużyć solidniej niż ja dotąd się starałam.


Przejdźmy do rozwiązania zagadki :D
Kaczuszka, choć sfociłam ją w łazience, jest przyborem nietoaletowym. Nie służy do wyciskania pryszczy, ani do czyszczenia zębów, nie chowam w niej soczewek, ale i nie służy też do "niczego"...

Jak już pisałam - bez zawartości kaczuszki mogłaby się zawalić prężna tajwańska gospodarka, a życie stałoby się koszmarem.

Bowiem dzióbek kaczuszki to nakrętka. A po zdjęciu kaczuszka oprócz zachwycania i podnoszenia poziomu cukru we krwi - jest... KOREKTOREM :D Wygrana trafia do Kingi, która pierwsza podała właściwą odpowiedź.

Tak, takim białym czymś, czym nieudolnie maskuje się własne niedociągnięcia w dziedzinie ortografii, kaligrafii i wiedzy tajemnej. Kiedy chodziłam do szkoły, korektory były w pędzelku - i malowałyśmy nimi paznokcie (frenczyk wychodził zajebisty :D), ławki, okładki zeszytów i inne. Oczywiście korektory w pędzelku schły w zeszytach straszliwie długo, pisząc po nich żłobiło się w grubej warstwie białej mazi... Za to w butelczkach zasychały momentalnie - wszak miały być "szybkoschnące", nieprawdaż? Oczywiście stosowanie korektora było, przynajmniej w mojej szkole - niezbyt mile widziane, obniżało punktacje za walory artystyczne zeszytu (nawet szlaczki z pięciu wzorków nie dawały szansy na odrobinie straty) i irytowało nauczycieli. Potem przyszły korektory w taśmie - wynalazek drogi i bajerny, mający wygląd kadłubka myszki, z bebechami z taśmy, szybsze i teoretycznie wygodniejsze w użyciu od tych pędzelkowych i kulkowych, ale frenczyka nie dało się nimi zrobić -i musiałam szarpnąć się na biały lakier :( eeech, ciężki los licealistki z marnym kieszonkowym.
Korektor na Tajwanie to przedmiot biurowy pierwszej potrzeby. Dzieciaki starsze niż wczesnopodstawówkowe maźgrając swoje hieroglify mogą je zamazać, gdy palną jakiegoś durnego fopa i na przykład:
- zamiast "suchy" machną "k..wa"
- zamiast
albo im się ogólnie znaczek pokiełbasi.
Bo kreślenie na Tajwanie jest beeeee, relikt czasów starożytnych, gdy znaki ryto na tabliczkach i nie można się było omsknąć, bo się takim marmurem dostawało po łbie (czynność jednorazowa, potem trzeba było zmieniać pisarza na nowy model), albo - gdy już doszło do tuszu, jak się człek pomylił na końcu strony to musiał przepisywać. Stąd wielka estyma dla ładnego, czytelnego i pewnego charakteru pisma, oraz biegłość w kreśleniu znaków, cechująca ludzi wykształconych...

Za to obecnie? Obecnie nikt się nie przejmuje takimi bzdetami jak konieczność przepisywania dokumentu po pomyłce. Po prostu się maźnie korektorem gdzue trzeba i i się pisze dalej. W szkołach, w biurach - a nawet w urzędach :D

Serio, w Urzędzie do Spraw Obcokrajowców, gdzie poszłam przedłużyć wizę, bystrooka urzędniczka wynalazła że niewyraźnie napisałam którąś z liter w mym przydługawym imieniu z nazwiskiem i pani zamiast MAGDALENA przeczytała MAGDALEWA (notabene, to najczęstszy błąd popełniany tu w opisie mojej skromnej osoby). Ja po tym straszliwym odkryciu wyjmuję drugi formularz, żeby go napisać porządnie - a pani szast-prast taśmą korektową zakryła niedorobioną literkę i sama napisała jeszcze raz, potem sytuację powtórzyła przy cyferce (Tajwańczycy piszą 7 bez kreseczki poprzecznej, za to z przodu - o coś podobnego do japońskiej literki ku , ja piszę po polskiemu, z kreseczką i w dodatku falującą górą, a oni nie wiedzą co to za wygibas jest i głupieją), po prostu zamazała korektorem, poprawiła jak trzeba (innym kolorem długopisu) i było gites. 

Szczęka spadnęła mi do podłogi, się wygła w zawiasie i dość długo nie chciała się podnieść, tak żem się zdziwiła... A potem przyuważyłam drugą panią, która się machnęła w jakimś chińskim komentarzu na podobnym formularzu składanym w okienku obok... i też - korektorek, nadpisanie, opieczątkowanie - i dokument do koszulki, a koszulka do opasłego segregatora. Aha. Czyli tu to normalne - w urzędach, bankach... A gdyby tak trzeba było dokument bezbłędnie pisać, to by się trzy minuty więcej straciło. A ile papieru na ponowne wypisanie/wydrukowanie, zgroza!

Zatem - zestaw nr 1 wędruje do....

- Kingi
Zestaw nr 2 do...
- Małgorzaty Kraków Okine... te pryszcze mnie uwiodły
Zestaw nr 3 do...
- Anonima (Agnieszki K) - za przedmiot absolutnie do niczego, ale i tak słodkiutki
Proszę o kontakt mailowy w celu ustalenia szczegółów wysyłki :D

3 komentarze:

  1. Będą jakieś nagrody pocieszenia? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. wygrałam :) po raz pierwszy mi się udało :)
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
  3. Będzie następny konkurs-niebawem.
    Ale jeżeli do tygodnia nie zgłoszą się do mnie szczęśliwcy - robię dogrywkę. Chińskie gadżety do piórnika będą podbijać świat!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...