środa, 15 maja 2013

Grom w raju! Będzie wojna?

I nie chodzi o Koreę. Korea jest daleko, Północną rządzi upasiony pajac, Południowej nie lubię z uwagi na Korasicę („koleżanka” z zeszłorocznych zajęć, która koncertowo obrabiała mi pupę do tego stopnia, jej świta bała się ze mną i Katarzyną wejść do łazienki – bo pogryziemy, krew wyssiemy i jeszcze kiblu utopimy), produkty firmy Scheissung (kupowate wyjątkowo) oraz LG (to już bardziej osobista sprawa) i kilku innych firm. Koreom zatem na pohybel, jak dla mnie mogą się tłuc, przeszkadzać im nie będę.
O nie, moi drodzy. Groźba wojny, a jak nie wojny to poważnego konfliktu międzynarodowego spotkała mnie na własnym, tajwańskim podwórku. Pewnie w Polsce o tym nie pisano, bo ważniejsze były sztuczne cycki Angeliny i afera z nożownikami na Juwenaliach – więc streszczę. No dobra, nigdzie w Europie nie pisano, poza branżowym BBC i jakimiś portalami o tematyce azjatyckiej.
Pamiętacie Xiao LiuQiu, małą wysepkę rybacko- kurortową? Otóż rybacy pochodzący z tamtej wysepki zostali podczas połowu ostrzelani na łowisku przez filipińską straż przybrzeżną, jeden z nich zginął na miejscu. Co się stało nie wiadmo, czy Filipińczyków fantazja poniosła i chcieli se postrzelać (pamiętacie wypadki pażdziernikowe, gdy Straż Przybrzeżna 4 krajów lała się armatkami wodnymi?), czy Tajwańczycy wykazali się tajwańską odpornością na wiedzę (pisałam o tym też, pytasz takiego „umisz, rozumisz?”, ten kiwa głową zapewniając, że tak tak -i dalej robi po swojemu, aż ręce świerzbią do przylutowania w celu poszerzenia kumatości) i zignorowali ostrzeżenia… Jakby nie było, zrobił się skandal.
Najpierw uciekł filipiński „ambasador” z Tajpej. Potem zniknęła moja koleżanka z klasy, córka „attache d/s pracowników na emigracji Filipińskiego Biura Kulturalno- Gospodarczego”(czyli de facto konsulatu Manili w Kaohsiung), oraz inni Filipińczycy, zamieszkujący moją ulicę. NA FB pojawiły się mniej lub bardziej stonowane wpisy, głównie w temacie – Philippinos są spoko i nie winimy pracujących na Tajwanie robotników, ale strzelanie do rybaków to gruba przesada! I tak narastała lekka psychoza, Tajwan domagał się przeprosin -oficjalnych, a nie twitta lub posta na wallu, grożąc za ignorowanie zaleceń sankcjami gospodarczymi – zwykłą odmową wystawiania wiz dla filipińskich pracowników (na Tajwan załapał się zwiększony kontyngent wietnamsko- tajsko-indonezyjski robotników fizycznych) oraz wycofaniem ze wspólnych programów gospodarczych. Manila łaski nikomu nie robiła, chętni do pracy zamiast Filipińczyków znaleźli się bez problemu.
Dziś problem oczekiwania na przeprosiny przybrał na sile. Tajwan – pomimo swoich mikrych rozmiarów (jakby kto nie wiedział, z góry na dół jakieś 350 km, z lewa na prawo w najszerszym miejscu pewnie ze 130 w linii prostej rzecz jasna)jest jedną z najprężniejszych gospodarek świata. Ma czwarte lub piąte na świecie rezerwy walutowe oraz rezerwy złota, i zapewnia względny dobrobyt milionom w sąsiednich krajach dzięki robotnikom z uboższych regionów, skrzętnie ślącym „dulary” do domów.
Siedziałam w poczekalni gabinetu lekarskiego i czekałam na swoją kolej. Wiszący po lewej telewizor emitował telenowelę,zaś ten w lewym kącie korytarza ustawiony był na wiadomości. W dole ekranu zegar odliczał sekundy pozostałe do zakończenia negocjacji w Manili (miały się skończyć o 18, czyli 12 czasu polskiego). Dodatkowo atmosferę podsycały przebitki – a to relacja ze sprowadzenia zwłok rybaka do domu, płacz rodziny, pretensje najbliższych i mieszkańców XiaoLiuQiu utrzymujących się z rybołówstwa  a to pokaz siły – czyli manewry Marynarki Wojennej i Sił Powietrznych. Cztery wielkie statki wypłynęły dziś z portu w Kaohsiung (aż żałuję, że nie byłam wtedy na nabrzeżu Cijin, gdzie niemal można ręką dotknąć co większych jednostek opuszczających port), F16 latały jak wściekłe, wysłano jednostkę AWACS nad Filipiny…
Tak, Tajwan ma swoje własne AWACSy, czyli te dziwne samoloty z UFO na dachu, służące do przechwytywania transmisji i ogólnych zadań radiolokacyjnych, podczas gdy Polska swoje wypożycza w ramach NATO. Tajwan ma też swoje  myśliwce (ponad 300 sztuk, z czego ponad 100 F16 A i ponad 100 francuskich Mirage), rakiety (przeszło 1000 sztuk, wszystkie bez głowic nuklearnych), łodzie podwodne, niszczyciele i kutry rakietowe. Tak, taki smieszny Tajwan wielkości województwa, z ludnością nie przekraczającą 25 milionów obywateli…
Co było dalej? USA wysłało komunikat z prośbą, aby obie strony dały sobie na wstrzymanie, wszyscy zastanawiali się, jak ten pasztet dyplomatycznie pokroić – Tajwan nie istnieje na mapie ONZ, więc sankcji za jego zignorowanie nie będzie, ale z kolei pozwala sporej ilości filipińczyków żyć godnie, wysyłać kasę do domu i napędzać konsumpcję, w dodatku szczodrze finansuje rozmaite programy współpracy regionalnej, badania itp.
W każdym razie, napięcie stopniowane było wzorowo. Wczesnym popołudniem odbyły się coroczne obowiązkowe dla wszystkich ćwiczenia ewakuacji na wypadek ataku lotniczego i bombardowań, potem zaczęłam oglądać relację z rozmów na szczycie, protestów Filipińczyków (sami cisnęli swój rząd, żeby się ogarnął i wydał oficjalne przeprosiny), migawki z tajwańskich działań (czyli wysłania okrętów), i nagle zimno przeleciało mi po krzyżu. Przez ekran przesuwał się pasek – „Z ostatniej chwili” – samolot F16 podczas lotu szkolno -treningowego z bazy Taidong zniknął z radarów, nie ma z nim kontaktu”. Osz… 
Szybka analiza sytuacji:
? Będzie prowokacja czy nie będzie? Samo spadło czy ktoś pomógł? I szybkie rozliczenie możliwych wariantów oraz pewników i hipotez
-> Tajwan nie jest członkiem ONZ, nie jest uznany jako państwo, rząd   Tajpej traktuje się z lekkim przymrużeniem oka, można ich żądania ignorować, olewać i mieć gdzieś, bo kto pogrozi paluszkiem?- ups
-> z uwagi na brak ropy USA demokracji tajwańskiej bronić nie będzie bardziej niż tej w Syrii -> ups do kwadratu, brak jakiegokolwiek bodźca do rozejmu, poza komunikatem amerykańskiej dyplomacji o konieczności uspokojenia się obu państw
-> Tajwan będzie dążył do pokazania się jako jednakowoż w miarę silne państwo, a przynajmniej nie aż tak „pussy”, więc może dojść do eskalacji konfliktu, jakichś prób zaakcentowania swojej siły militarnej. Nie jest to śmieszny tłuścioszek z Korei, który żyje w oderwaniu od rzeczywistości, a prezydent z partii głoszącej chęć dominacji nad Chinami
-> prezydent filipiński Benigno Aquino III pokazał Tajwańczykom gdzie ich miejsce, przypominając dobitnie o polityce jednych Chin i wybraniu Pekinu jako reprezentanta. Taipei zaś swoje żądania może sobie w buty włożyć – głosiło przesłanie. Zignorował sporą ilość robotników, nagle odcinanych od kraników z kasiorą…
-> Chiny taktycznie wstrzymały się od głosu (na chwilę obecną). Należy pamiętać, że Tajwan to „zbuntowana prowincja” i przy próbie oficjalnego zatwierdzenia niepodległości i suwerenności wyspyna arenie międzynarodowej, Macierz ChRL może tu oficjalnie i prawomocnie wpaść z małymi grupami wojska (takimi po 2-3 miliony zaledwie) broniąc swojej integralności terytorialnej i spełniając marzenie dziadzi Mao o podbiciu cholernych nacjonalistów i zdrajców Czang Kaj-Szeka. Obecnie tego nie robi, bo nie ma w tym pretekstu ani interesu. Tajwan nie ma poważnych sojuszników politycznych, no chyba że Watykan by wysłał gwardię papieską i zastępy moherów z Polski, bo reszta tajwańskich popleczników dyplomatycznych to rakietę widziała na obrazku, z marynarki wojennej ma tratwy i czółna, a w ramach uzbrojenia piechoty – nowoczesne ośle szczęki i ogony wielbłąda. Są to takie potęgi jak – Palau, Wyspy św Tomasza, Suazi, Tuwalo, Burkina Faso.
-> W razie draki nie udam się do ambasady (bo najbliższa ambasada RP znajduje się – do wyboru: w Pekinie, Manili, Tokio, Seulu,Hanoi,Dżakarcie, plus konsulaty w Szanghaju, Hongkongu, Ho Shi Minh itp.). Nie polecę rządowym Tupolewem, sorry, Boeingiem, Embraerem itp. Dobrze, że draki nie było.
No dobra. Na chwilę obecną pan prezydent opublikował oficjalne przeprosiny, i sprawa przycichła. Informację opublikowała Al-Jazeera i BBC, w Polsce dalej straszy Angelina i jej usunięty biust. Dlatego prasówka dziś tylko w języku barbarzyńskich Brytów.
Pilot F16 odnalazł się żywy i mocno zakłopotany faktem, że skasował maszynę za kilkadziesiąt milionów dolarów i to nawet bez udziału pancernej brzózki dalekiego zasięgu oraz mgły, helu, bandy ruskiego specnazu dmuchającego w lewe skrzydło itp.
A ja mam się dobrze, Korea też, tylko azjatyckie fundusze poleciały w dół. Ale powinny się odbić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...