Data "26.01.2004" wielu Tajwańczykom przypomina o niezwykłym wydarzeniu w historii wyspy - o dniu, w którym wieloryb zaatakował miasto Tainan.
I nie chodzi mi bynajmniej o takiego wieloryba:
źródło: www.plumpprincess.com |
Ani też o coś dmuchanego, protoplastę czy też konkurencję żółtej kaczuszki (która znów pękła z hukiem w Sylwestra, ale niestety ją załatali...).
Muzeum Sztuki -wystawa charytatywna na rzecz dzieci. |
O nie, moi drodzy. Tajwańskie miasto Tainan zostało zaatakowane przez regularnego wieloryba - konkretnie kaszalota. To taki brzydki waleń, z wielkimi zębami, paskudnym pyskiem i wielką głową, gdyby ktoś nie kojarzył.
W ogóle nie jest uroczy, nie spiewa jak humbaki, nie podskakuje jak delfinki, nie wygląda ślicznie i nikt o kaszalocie filmu na miarę "Uwolnić orkę" nie nakręci. Ale za to może nurkować na przeszło kilometr (bez batyskafu!) i ratować świat przed olbrzymimi kałamarnicami.
Kaszaloty żyją generalnie wszędzie, ale z rzadka w okolicy uczęszczanych szlaków handlowo-turystycznych czy ludzkich osiedli, stąd pewne problemy biologów morskich chcących dokładniej poznać te bojowe ssaki podwodne.
Zatem przejdźmy do meritum...
Rankiem 26 stycznia mieszkańców Tainanu i okolic zelektryzowała niesamowita wiadomość - oto morze wyrzuciło na podmiejski brzeg truchło morskiego potwora, którego podekscytowani naukowcy szybko zidentyfikowali jako kaszalota, którego staranował duży statek i uszkodził mu kręgosłup. Takie prezenty od losu nie zdarzają się zbyt często, zatem ucieszeni badacze wszelacy szybko zadecydowali o przetransportowaniu CAŁEGO WIELKIEGO CIELSKA na teren uniwersytetu i poddanie go rozlicznym testom, próbom i analizom - o których dotąd mogli tylko czytać w zagranicznych publikacjach.
Szybko zorganizowano dźwigi (w sumie trzy), robotników (około 50), ciężarówkę, naukowców, policjantów, specjalistów i rozpoczęto załadunek. Lotem ptaka rozniosła się wieść o epokowym znalezisku, zjechały wozy transmisyjne z ekipami dziennikarskimi oraz tłumy gapiów i rzesze sprzedawców przekąsek i gorących napojów. Zwłaszcza te ostatnie cieszyły się olbrzymim wzięciem, gdyż pogoda nie rozpieszczała - wiał zimny zimowy wiatr, lekko padało i pomimo dodatnich temperatur, było paskudnie.
Dla Tajwańczyka, z założenia nie znającego temperatur ujemnych (bo takowe u nich w kraju nie występują poza regionami wysokich gór i zamrażarką) - panowały nieludzkie wręcz warunki, pizgało jak w kieleckiem i jeszcze na domiar zimno było jak w psiarni. Ale... tłumy cierpliwie obserwowały próby mozolnego dżwignięcia olbrzymiego cielska - które jak zmierzono, zważono i oszacowano liczyło sobie bagatelka 56 stóp/ 18.6m i ważyło 60 ton.
Po 13 godzinach mrówczej pracy i kombinowania, w końcu waleń został przeniesiony na odpowiednio wzmocnioną konstrukcyjnie platformę ciężarówki i kondukt ze znaleziskiem ruszył powoli i dostojnie ku budunkom cetrum badawczego National Cheng Kung University.
Niestety, nie przewidziano koniunkcji dwóch czynników - temperatury i stanu tajwańskich szos (który nieco przewyższa polskie, ale do stołowej gładkości im daleko). I tak oto podczas przejazdu przez środek miasta, wredny wieloryb powiedział Pffff! I eksplodował.
Ochlapując wszystkich i wszystko makabrycznie wyglądającą i jeszcze potworniej cuchnącą mieszanką krwi i flaków.
Oczywiście wieloryba posprzątano błyskawicznie, pozbierano wszelkie fragmenty i poskładano do kupy, przeprowadzono też wszelkie testy i analizy o których tak marzyli tajwańscy naukowcy. Zrekonstruowany po roku prac konserwatorskich szkielet jest wystawiany w małym Muzeum Waleni w Taijiang na przedmieściach Tainanu.
To zdarzyło się naprawdę - link do oryginalnego arytułu.
Ponoć niedługo i Kaohsiung nawiedzi potwór. Żółte monstrum podbiło lokalne serca. Szykuje się powrót Kaczki. Yellow Duck is coming back, soon! v 2.0. Znowu centrum będzie zablokowane i metro przeciążone.
OdpowiedzUsuńMoże ujrzymy "strzelającą kaczkę V" czy ileż tam razy ją szlag trafił...
OdpowiedzUsuńAlbo Polska wyśle dywizję moherów do pilnowania, aby podli reakcjoniści nie zrobili krzywdy symbolowi narodowemu? :D
Nie wiem czy czytałeś wpis - ile ta kaczka zarobiła i jak ozywiła gospodarkę. jaka by nie była fujowa - nie dziwię się burmistrzowi, że chce ją drugi raz.
http://gong-zhu-majia.blogspot.tw/2013/11/tragiczna-smierc-zotej-kaczuszki.html :D
OdpowiedzUsuń