poniedziałek, 8 września 2014

Tego nie robi się kotu...

Wisława Szymborska napisała wzruszający mnie w okolicach czwartej-piątej klasy podstawówki wiersz, o tym, że – "umrzeć, tego nie robi się kotu". Ba, nawet na jakimś konkursie szkolnym dyplom dostałam za szczególnie ekspresyjną recytację z formami tańca szamańskiego, tak udatnie los tego kota przedstawiałam.
Wisława Szymborska na Tajwanie nigdy nie była (choć jej poezja jest tu znana), bo pewnikiem odkryłaby istnienie jeszcze wielu rzeczy, których nie robi się kotu...

O ile widok opędzlowanych na zapałkę pań zbierających buddyjskie datki i punkty do karmiczej drogi ku nirwanie mi spowszedniał (w klasztorach i wolontariatach świątynnych przeważają kobiety)...

O ile widok małych chińskich bobasów o -zgodnie z tradycją zapewniającą mądrość, szczęście i bujną czuprynę – główkach bez czapeczek i ogolonych na gładziutko w wieku czterech tygodni jakoś nie dziwi... Ba, nawet fajnie wyglądają takie dzieciaki w wieku ciut starszym, z rozwichrzonymi kudełkami na kształt równiutkiego jak od cyrkla, smolistego dmuchawca - a nie z mizernymi kucykami /warkoczykami /trzema cienkimi loczkami na krzyż.

O ile psy opitolone na zero, w tym nawet husky strzyżone techniką "na kiepskiego pudla" – już przestały budzić żywiołowe reakcje i przyzywanie pań lekkich obyczajów na pomoc...

To jednak moja sąsiadka tak jakby przegięła.
Poznajcie Pring-pring (chińskojęzyczni widzą w tym skrót od "prince"), czyli kota perskiego, białego jak śnieg, o manierach księcia udzielnego, który nawet nie miauczy inaczej niż dystyngownie i z odpowiednią modulacją, i nawet jak podsikuje klatkę schodową lub perfidnie obszcza doniczki sąsiadki – to w sposób tak arystokratyczny, że owacje na stojąco to mało.

A teraz wyobraźcie sobie, jak mi szczęka opadła, gdy ujrzałam Pring-pring w letnim wydaniu. Ponoć weterynarz zalecił.

Tak, dokładnie. Kuffa dzizas ja pinkolę.

Umrzeć to mały pikuś. Ogolić maszynką na łysego szczura w wełnianych podkolanówkach – tego nie robi się kotu, zdecydowanie.

2 komentarze:

  1. :DDD Wiem, nie powinnam... biedny kotek, ale dawno nie widziałam czegoś tak zabawnego :) Podkolanówki rewelacyjne :))), ale ogon "na lwa" przebija wszystko :)))
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
  2. córkazbójnika9 września 2014 20:14

    Jak znam koty to Pring-pring jescze się swojej pani za to wszystko odpowiednio "odwdzięczy".

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...