Wisława Szymborska
napisała wzruszający mnie w okolicach czwartej-piątej klasy
podstawówki wiersz, o tym, że – "umrzeć, tego nie robi się
kotu". Ba, nawet na jakimś konkursie szkolnym dyplom dostałam
za szczególnie ekspresyjną recytację z formami tańca szamańskiego, tak
udatnie los tego kota przedstawiałam.
Wisława Szymborska na
Tajwanie nigdy nie była (choć jej poezja jest tu znana), bo
pewnikiem odkryłaby istnienie jeszcze wielu rzeczy, których nie
robi się kotu...
O ile widok opędzlowanych
na zapałkę pań zbierających buddyjskie datki i punkty do
karmiczej drogi ku nirwanie mi spowszedniał (w klasztorach i
wolontariatach świątynnych przeważają kobiety)...
O ile widok małych
chińskich bobasów o -zgodnie z tradycją zapewniającą mądrość,
szczęście i bujną czuprynę – główkach bez czapeczek i
ogolonych na gładziutko w wieku czterech tygodni jakoś nie
dziwi... Ba, nawet fajnie wyglądają takie dzieciaki w wieku ciut
starszym, z rozwichrzonymi kudełkami na kształt równiutkiego jak
od cyrkla, smolistego dmuchawca - a nie z mizernymi kucykami
/warkoczykami /trzema cienkimi loczkami na krzyż.
O ile psy opitolone na
zero, w tym nawet husky strzyżone techniką "na kiepskiego
pudla" – już przestały budzić żywiołowe reakcje i
przyzywanie pań lekkich obyczajów na pomoc...
To jednak moja sąsiadka
tak jakby przegięła.
Poznajcie Pring-pring
(chińskojęzyczni widzą w tym skrót od "prince"), czyli
kota perskiego, białego jak śnieg, o manierach księcia udzielnego,
który nawet nie miauczy inaczej niż dystyngownie i z odpowiednią
modulacją, i nawet jak podsikuje klatkę schodową lub perfidnie obszcza doniczki sąsiadki –
to w sposób tak arystokratyczny, że owacje na stojąco to mało.
A teraz wyobraźcie
sobie, jak mi szczęka opadła, gdy ujrzałam Pring-pring w letnim
wydaniu. Ponoć weterynarz zalecił.
Tak, dokładnie. Kuffa dzizas ja pinkolę.
Umrzeć to mały pikuś.
Ogolić maszynką na łysego szczura w wełnianych podkolanówkach – tego nie robi się kotu,
zdecydowanie.
:DDD Wiem, nie powinnam... biedny kotek, ale dawno nie widziałam czegoś tak zabawnego :) Podkolanówki rewelacyjne :))), ale ogon "na lwa" przebija wszystko :)))
OdpowiedzUsuńKinga
Jak znam koty to Pring-pring jescze się swojej pani za to wszystko odpowiednio "odwdzięczy".
OdpowiedzUsuń