Dziś poznałam pierwszego Polaka Tzn poza mną…
W zeszłym roku wraz z moją siostrą-bliźniaczką syjamską stanowiłyśmy zgrany tandem nierozłącznych wrednych Polek, w tym roku myślałam, że sama będę reprezentować Kraj Falującej Orchidei, ale już na wstępie poinformowano mnie, że istnieje jeszcze jeden przedstawiciel mej nacji.
Przyjęłam to nieco sceptycznie, azaliż Poland, Holland,Russia i inne takie – prawie to samo, ale…
Dziś stoję sobie w kolejce w 7-11, i nagle słyszę – cześć, ty jesteś Madzia? Po polsku… więc ów Misiau, Miszal czy jak go tam nie zwali inni opowiadający faktycznie istnieje, gada po mojemu i nawet wywiązał się z zadania odnalezienia mnie… Właściwie to już wczoraj na zajęciach z słuchania ze zrozumieniem miał niejakie podejrzenia, bo imię Madzia jasno wskazuje na kraj pochodzenia, ale jakoś nie zagadał bo cośtam. Więc z uwagi na naciski czynione przez biuro szkolne, nadrobił dziś to niedociągnięcie.
Jak miło pogawędzić z Polakiem brakowało mi moich i Kasiko radosnych konwersacji mocno okraszonych slangiem, i mam nadzieję na nawiązanie przyjaznych stosunków towarzyskich, dzięki którym nie zapomnę ojczystej mowy (bo już złapałam się na myśleniu po chińsko-angielsku, po prostu otoczenie wymusza takowy miszmasz)
Michał ukończył sinologię i przyjechał się tu doedukować, więc poziom jego umiejętności znacznie przerasta moje skromne możliwości. Ale cóż, damy radę.
Komentarz dnia – przy fajeczce na murku koło uroczego ścieku opływającego Wendzarnię – ooo, jak ja dawno nie słyszałem swojskiego „kurwa mać”
2 komentarze/y do Michał
- Czyżby Twoje przeznaczenie? Pan M. 6000 km od domu – może to okaz?! Bądź delikatna.
- Nie dopcham się ten okaz to ma branie wśród lokalnych dziewojek a akurat w kwestii damsko-męskiej prawo pierwszeństwa dla białasa nie obowiązuje. Zresztą, nie przyjechałam tu romansować, tylko się uczyć!!! NO!!!