poniedziałek, 13 października 2014

Miś na zakończenie studiów

 Czerwiec to tradycyjny czas "graduacji" na tajwańskich uczelniach. Zatem, obrodziło Tajwańczykami w togach pozującycmi wszędzie, skaczących i podrzucających czapki. I obrodziło misiami.

Tajwański system kształcenia wyższego różni się znacznie od polskiego. Najpierw rzecz jasna jest liceum/technikum, gdzie w ostatniej klasie w maju odbywa się "egzamin do koledżu", coś podobnego do naszej matury - ale jego wynik nie ma wpływu na ukończenie szkoły średniej, za to jest podstawą do przyjęcia lub nieprzyjęcia na studia - więc drżą chude tajwańskie łydki na samą o nim myśl, oczy wytrzeszczają się na maksa aby więcej zobaczyć, a mózg paruje próbując zapamiętać wszelkie drobiazgi i niuansiki pułapkowe kochane przez egzaminatorów.

Zdawszy egzamin lepiej lub gorzej, można zatem udać się w progi wybranej Alma Mater i tam zostać studentem na cztery lata, z możliwością przedłużenia :D. Potem zaś pozostaje stawić czoła egzaminom organizowanym cztery razy do roku (sesja zimowa/letnia plus midtermy- czyli egzaminy w połowie semestru, mające jednak znaczny wpływ na ocenę końcową, i nie ma uproś!), zebrać okresloną liczbę "kredytów" z przedmiotów kierunkowych i wybieranych - i taddam! oto czeka na ciebie dyplom i toga z kołnierzem w kolorze uczelni (wypożyczona), pamiątkowa sesja zdjęciowa- i pobudka w realnym życiu.


Studenci Uniwersytyetu Wenzao nie piszą pracy licencjackiej/dyplomowej. Zamiast tego mają wykonać "projekt" czyli pracę grupową, różną w zależności od kierunku. Koleżanki Żorżetta i  Żyzela studiujące "nauczanie chińskiego" wystawiły przedstawienie (oczywiście nie same, cały dosyć liczny rok miał swój udział w tym przesięwzięciu), będące swobodną adaptacją chińskiej legendy o szpilce z nefrytu. Studeci wydziały francuskiego - równie swobodnie zmierzyli się z tematem znanym z filmu "Goście, goście". Wydział tłumaczeń zaś stanął na krótkich chińskich nosach, organizując pokaz translacji symultanicznej oraz publikując książkę o najpopularniejszych błędach przekładowych w audycjach poświećonych przemówieniom prezydenta Obamy.

Po czym wszyscy zgodnie udali się na boisko i przyległości, robiąc finalne zdjęcia w togach, i szukając wolnego kątka w cieniu (w którym słupek rtęci i ekran Iphona, zanim zdechł z gorąca - wskazywały na tylko 36C), gdzie mogli pamiątkowo sfocić się z rodziną lub kolegami - w setce obowiązujących w tym roku póz.

Gorący podziw dla Młodocianego - bo został wbity w gajerek, z podkoszulkiem, koszulą, krawatką, spinką i niestety - półbutami nie pod kolor (to chyba jakiś trynd tutaj, bo właściwie nie widziałam człeka w półbutach pod kolor)  i wytrzymał, delikatnie tylko spływając potem (wynalazek zwany rexona zaaplikowany dosłownie od stóp do głów dał radę). Ba, wytrzymał nawet nałożenie chałatu w stylu Harry Pottera, zwanego togą uniwersytecką i paskudnej czapuńci z frędzluniem.

Reszta towarzystwa spływała potokami i pośmierdywała dyskretnie lub mniej dyskretnie, prażąc się w oficjalnych strojach - bo wynalazek rexona nie jest tu popularny, a wręcz uznawany za drogą fanaberię i szczyt gejostwa, zbyt szczytliwy nawet w oblężonej przez gejów Wendzarni.
Potem zaś była obowiązkowa wyżerka, kwiatki - i misie.

Bo tajwańscy absolwenci zakończenie szkoły świętują na słodziasznie, za pomocą kurzołapka pamiątkowego, czyli "misia graduacyjnego" 畢業熊. Czyli - zamiast kwiatków co uschną, symbol miły dla oka, kjutaśny, słodziaszny i długowieczny. Miś w todze i czapce abiturienta nadziany na patyk.

Ba, można mieć nawet cały bukiet misiów.

Albo - tu już bardziej chłytowo małketingowo - "Stitch Graduacyjny". Bo Tajwanki i Tajwańczycy kochają gadżety z niebieskim kosmitą.

Z zielonym kosmitą z "Toy Story" też. I ze Sponge Bobem i innymi.


Jak wam się podoba taki dodatek do dyplomu?

1 komentarz:

  1. Togi i birety (?), czy jak to tam się fachowo nazywa, podobają mi się średnio ( i mocno amerykańskie jakoś ), ale miś jak najbardziej na Tak - ja nawet lubię ten azjatycki infantylny styl, a wspomniany miś to dawka słodyczy dla mnie jak najbardziej do przyjęcia.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...