sobota, 23 listopada 2013

Jadę na wakacje! - wstęp do peanu o tajwańskich kolejach

Zimnym * porankiem zawlokłam się na pociąg HSR rozpocząc moją wielką wakacyjną przygodę. Może i ekscytuję się jak dziecko, ale takich wakacji już od dawna nie miałam. Niby mój pobyt na Tajwanie to jedne wielkie wakacje - ale wymarzyłam sobie prawdziwe wakacje pod palmą, pedalskie rybki i mleko kokosowe sączone w hamaku, oraz białą plażę, i smagłych, umięśnionych surferów z zabójczo białymi zębami - a nie te chude wypłoszowate egzemplarze klasycznych pizdetów z krzywymi nogami i zaawansowaną próchnicą, których los zsyłał mi na czarnej plaży Sizihwanu...

* Z uwagi na tutejszy klimat, temperatury rzędu 20C są uznawane za mróz wymagający zadziania czapek, rękawiczek i kurtek puchowych. Poniżej 20C to wręcz trzaskający mróz. Nie nabijam się z Tajwańczyków - tu naprawdę można zmarznąć, zwłaszcza gdy jedzie się motorem w pochmurny dzień. Przypominam - tutejsi nie znają magicznej formuły "ogrzewanie centralne", "system grzewczy" nie doczekał się chyba nawet krzaczków, okna są nieszczelne a wilgotność wysoka. No i dodając do tego relatywnie wysokie temperatury letnie, kiedy ma się wrażenie bycia mlecznym prosięciem gotowanym w sosie własnym - efekt jest taki, ze bardziej marznę tu przy 18C niż w Norwegii przy -10C.

Stanęłam przed zadaniem zamówienia biletu na HSR, czyli shinkansen, czyli kolej wysokich prędkości. Tajwan takową posiada, zowie się "gaotie" w języku obowiązującym. Obsługuje jakieś pi razy oko 400 kilometrów trasy wzdłuż zachodniego wybrzeża wyspy (wschodnie jest za mało skolonizowane, a środkiem zawadzają góry) i łączy Tajpej z Kaohsiung w półtorej godziny. Jakie prędkości rozwija, i jak wygląda przekonam się dopiero w sobotę, ale dworzec z zewnątrz robi wrażenie - wleźć nie wlazłam, bo na tajwańskich dworcach obowiązuje podobna zasada co na lotniskach - wchodzą tylko posiadacze boardingu alias biletu. 
Te kupuje się nie tylko w kasach, ale także przez internet, komórkami - a nawet w 7-eleven i innych odpowiednikach "Żabki".
Zakupiony uprzednio bilecik wrzuca się do machiny stojącej na wejściu, machina uchyla bramkę i wypluwa bilecik. Dotarłszy na miejsce docelowe, wychodząc oddaje się zużyty bilecik specjalnie przeszkolonemu w dziedzinie odbierania tegoż panu w eleganckim mundurku lub wrzuca do machiny, która uchyla bramkę.
Czasami zdarzy się, że nierozumna biała klempa niezaznajomiona z tak oczywistym porządkiem rzeczy jak zabawy z maszyną, bilecik upcha w kieszonce, a następnie go tam zmasakruje, poszarpie na drobne kawałeczki,wyzgina 16 razy, zrobi origami i jeszcze zmemla, tak że nie ma czego wrzucić do machiny... Stoi wówczas biała klempa jak ta pipa grochowa i blokuje przejście i w dodatku nie kuma w żadnym ludzkim dla Tajwańczyka języku, tylko paszczę rozdziawia i gały wybałusza, i "łot, łot" bełkota... Wówczas czasami panowie odpuszczają. czasem zaś widząc zbliżające się kłopoty w postać białej twarzy - wówczas szybko zapewnia się takiemy białemu z założenia niegramotowi traktowanie specjalnej troski - pan od stróżowania przy bramce odwoła na boczek, pomacha, otworzy bramkę służbową, byleby nie tamować wawrtkiego potoku podróżnych spieszących na perony i do pociągów, co się nie spaźniają. A białas cieszy się, że go tak honorują vipowsko...

Zatem - Tajwan ze swoimi tajfunami i trzęsieniami ziemi dorobił się kolei zasuwającej powyżej 200km/h, żeby połączyć północ z południem, oddalone od siebie o całe 300 km w lini prostej. I robi to w godzinę trzydzieści sześć minut.



Rezerwuję zatem bilety. Młodociany nadzoruje zza mego ramienia, jakbym nie wiedziała albo machina do biletów chciała mnie zaatakować... Patrzy i mówi - oooo popatrz, tu są przystanki i czasy! Oooo, i w Tainan jest za 15 minut??? (Tainan jest oddalony o jakieś 60 km, pół godziny jazdy autem przy dobrym ruchu)
A potem pada to pytanie zdradzieckie...
- A wy Polsce macie HSR?
Kłamać czy ze wstydem wtajemniczyć go w sposób na szybką duchową odmianę - czyli podróż z Krakowa do Gdyni z postojami, przestojami i innymi atrakcjami, po wykonaniu której masz spore szanse stać odkryć niezgłębione dotąd mroczne zakątki swej duszy... 
- Nie, nie mamy w Polsce szybkich kolei. Ale ostatnio były testy takiego pociągu więc może...
- To kiedy, w nastepnym roku?
- Za 10 lat może, albo i za 20...
- Kiedy mówisz 2 to raczej używajLiǎng niż Èr, my tak raczej mówimy.. (To taki niuansik. Dwa (liczebnik)to er, drugi (liczebnik porządkowy) 第二Dì èr, dwadzieścia 二十ershi, ale - jakoś tak wychodzi że znacznie powszechniej uzywa się liang na określenie ilości "dwóch sztuk czegokolwiek"
- Spoko, ale ja miałam na mysli 20 lat...
- Ty chyba żartujesz! - zdziwił się  Młodociany, po czym ofufał straszliwie, że sobie z niego bezczelnie i prosto w twarz jaja robię.
Musiałam mu wytłumaczyć nieco dokładniej kiepska sytuację kolei w Polsce. Chwilę pomyślał, po czym rozjaśnił się - Aaaaaa, już wiem! To dlatego, że te wasze pociągi są stare i niedoinwestowane, to dlatego macie z pociągach lodowe toalety!

Jak wrócę - napiszę więcej o wrażeniach z jazdy czymś, co w Polsce możemy oglądać tylko w telewizji. Tymczasem wklejam kilka zdjęć z miejsca dokąd pojadę.





Dla tego, kto zgadnie w jakim zakątku świata rozbijam swój hamak - przewidziałam nagrodę.
Z podpowiedzi:
- jest to wyspa, jedna z ...set w tym państwie
- doleci się tam bezpośrednio z Tajwanu
- jest popularną destynacją turystyczną, ale Polaków tam raczej mało
- z rzeczy mnie interesujących, oprócz hamaka - jest tam zarąbista rafa, sporo wraków samolotów, dwa niezwykłe rezerwaty. Chińczyków niewiele, według danych etnicznych z wiki - poniżej 10%


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...