Dawno mnie nie było.
Zatem, będzie krótko acz wdzięcznie. Krótko bo klawiatura ma zakwasy z powodu popuszczenia jej na blogowej niwie, a wdzięcznie... No bo na Tajwanie wszytsko musi być urocze.
Pisałam kiedyś o dentystach. Zdania nie zmieniłam, dalej unikam jak morowej zarazy. Ale dentyści, jak wiecie - światowi są, nawet na Tajwanie. I mówią po angielsku.
I reklamują się też po angielsku. Taką reklamę ujrzałam. I się zakrztusiłam. Bo reklama niewątpliwie jest tajwańska (aach, ten fetysz diodowo-ledowy), w lengłydżu - a jakże...
Zatem, będzie krótko acz wdzięcznie. Krótko bo klawiatura ma zakwasy z powodu popuszczenia jej na blogowej niwie, a wdzięcznie... No bo na Tajwanie wszytsko musi być urocze.
Pisałam kiedyś o dentystach. Zdania nie zmieniłam, dalej unikam jak morowej zarazy. Ale dentyści, jak wiecie - światowi są, nawet na Tajwanie. I mówią po angielsku.
I reklamują się też po angielsku. Taką reklamę ujrzałam. I się zakrztusiłam. Bo reklama niewątpliwie jest tajwańska (aach, ten fetysz diodowo-ledowy), w lengłydżu - a jakże...
Tylko coś skrzeczy. I albo to ja mam wyłącznie głupawe skojarzenia, albo dentystę i jego copywritera poniosła fantazja (podszyta angielszczyzną z filmów o specyficznym podejsciu do kostiumów, choreografii i stosunków międzyludzkich), albo to nie przybytek higieny paszczy tylko cieszące się niegdyś złą sławą siedlisko wątpliwej rozkoszy a niewątpliwej rzeżaczki - które zmieniło personel i reklamuje nowy wachlarz usług w lepszej, bezbolesnej, odsłonie.
Skuszeni na wizytę?
Skuszeni na wizytę?
Hehehe, azjatycka umiejętność psucia angielskich wyrazów jest dobrze znana. Jakieś jeszcze fajne przykłady Chinglishu pamiętasz?
OdpowiedzUsuńJest tego sporo :D tylko nie zawsze zdjęcie zrobię, albo zrobię i umknie ono w pomrokach niepamięci i czeluściach kilkuset giga innych zdjęć.
OdpowiedzUsuńSiostra mojej koleżanki, siedmiolatka - wysłana przez mamę na zajęcia sportowe w celu "uświatowienia" oznajmiła mi: "I like to play penis! Can you play penis with me?"
Mina moja i koleżanki - bezcenna.