tag:blogger.com,1999:blog-4069459650541770192.post4019842671489393830..comments2023-11-04T13:40:05.165+01:00Comments on Gong Zhu Majia hen daleko: Odyseja czerwonej walizkiGongzhu Majiahttp://www.blogger.com/profile/05005365043603815424noreply@blogger.comBlogger4125tag:blogger.com,1999:blog-4069459650541770192.post-82077912843085689292014-04-05T14:27:47.205+02:002014-04-05T14:27:47.205+02:00Majia
30 Styczeń 2013 23:20
A w życiu. Nie zbawiam...Majia<br />30 Styczeń 2013 23:20<br />A w życiu. Nie zbawiam świata, ale dbam o swój własny potencjalny komfort… Wychodzę tylko z założenia, że nie muszę myśleć za wszystkich dookoła i wykazywać zrozumienie dla wszelakich niedociągnięć bo coś-tam (dzięki kochani rodzice, za wpojenie mi postawy starszej siostry, ustąp, zrozum etc. To piękna rzecz, ale niekoniecznie najbardziej w zyciu potrzebna i sprzyjająca osiąganiu zamierzonych celów)… To nie był pierwszy dzień tego pana w pracy i narobił ten pan kłopotu wszystkim… Bo jeżeli mnie się rozlicza z tego, ze gdzieś zawalę i dam ciała, to ja jak najbardziej mogę rozliczać innych. Zwłaszcza, że rzadko kiedy kontrahent wykaże zrozumienie dla faktu, że mam grypę, migrenę, PMSa, depresję, problemy rodzinne, wyprzedaże, ciekawe rozmowy na fb, nurkowanie w planach, etc. Płaci mi za konkretną rzecz i może w związku z tym wymagać jej realizacji.<br />Ja wychodzę z nieco nietypowego dziś założenia, że trzeba się liczyć z konsekwencjami swoich czynów… Ten pan nie wpadł na arcyprosty acz mało prawdopodobny pomysł, że walnięta baba od walizki może mieć maila do jego szefa… Zonk, prawda? Ale, gdyby obsłużył mnie kompetentnie, powiedział wprost – ależ nie mogę tu Pani pomóć, proszę jednak zrobić to to to i to – całej sytuacji nie byłoby.<br />To nie jest kwestia zbawiania świata. To rzecz konieczna do ugłaskania mojego nerwa – bo nikt mi nie wynagrodzi tego stresu i rachunku za telefon, jaki nabiłam dzwoniąc w celu wyprostowania całej sprawy i dostania mojej walizki. Dzień później – dało się rzecz załatwić, tylko na wariackich papierach. A mogło być tak pięknie… Więc, rozszarpany przez lwa prezesa zezwłok tego pana będzie dobrym przykładem dla potomnych i współczesnych.Gongzhu Majiahttps://www.blogger.com/profile/05005365043603815424noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4069459650541770192.post-39352111744128494832014-04-05T14:27:27.861+02:002014-04-05T14:27:27.861+02:00~Mantis
30 Styczeń 2013 22:55
Zamierzasz naprawia...~Mantis<br />30 Styczeń 2013 22:55 <br />Zamierzasz naprawiać świat? :D<br />Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4069459650541770192.post-89513782165612778752014-04-05T14:27:03.561+02:002014-04-05T14:27:03.561+02:00Majia
30 Styczeń 2013 00:36
Może… Ale umówmy się –...Majia<br />30 Styczeń 2013 00:36<br />Może… Ale umówmy się – to praca, nie przedszkole, dorośli ludzie, nie trzylatki.<br />Jak nie wiem, nie umiem – to pytam, sprawdzam… A jak nie – to biorę na klatę konsekwencje…<br />Mimo wszystko – szkolenie pan miał, zapytać się kogoś mógł, a że walnął babola jak stąd do Murmańska – to inna sprawa, pogorszona tym, że trafił na ciętą babę. Naprawdę, nie da się myśleć za ludzi, bo to ludziom szkodzi… Zbierze opeera, to się może ogarnie… Opeer i konieczność ponoszenia odpowiedzialności za siebie wpływa baardzo konstruktywnie na każdego<br />PS. Sprawdzałam – to nie pierwszy dzień pracy. Nie było żadnych okoliczności łagodzących…<br />Gongzhu Majiahttps://www.blogger.com/profile/05005365043603815424noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-4069459650541770192.post-33916475468842138062014-04-05T14:26:28.071+02:002014-04-05T14:26:28.071+02:00Może to był jego pierwszy dzień w pracy?
Może to był jego pierwszy dzień w pracy?<br />Anonymousnoreply@blogger.com